piątek, 7 lutego 2014

Dzień 0. No i zaufałem debilom.

                                  dla najskuteczniejszego poganiacza świata,
                                                      to o Tobie Blangie<3



A więc cześć M!
Może powinienem powiedzieć coś w stylu 'witam szanowną panią'.
A może wręcz przeciwnie, zacząć od jakiegoś 'siema', 'hej' czy innego kici kici.
Nie wiem.
I na tym właśnie polega gra do, której namówili mnie moi kumple.
Dostałem od nich twój adres, nie wiedząc jak się nazywasz, ile masz lat, albo w jakim kraju mieszkasz.
Teoretycznie możesz być zarówno dziewczynką z przedszkola, jak i starą babcią.
Ok, babcią to nie.
Taki Richard powiedział, że niezłe z Ciebie ciacho.
Wiem, o kobiecie nie mówi się ciacho, ale ten nazistowski potomek jest niereformowalny i traktuje przedstawicielki płci pięknej jak przedmioty.
Nie dostałem odpowiedzi na pytanie czy Cię zna, aczkolwiek zakładam, że nie, bo podobno nie jesteś osobą po przejściach.
Po najmniejszym kontakcie cielesnym czy duchowym z jego szanownymi dołeczkami w policzkach, uwierz -byłabyś.
(Zaczynam pieprzyć... Z Freitagiem nie ma kontaktów duchowych)...

Wracając, mam zacząć pisać z tobą e-maile nie przedstawiając się, będąc żałosnym skoczkiem X, a ty masz być tylko "M".
Jesteś mądra i zaradna życiowo.
Jednym słowem masz mnie zresocjalizować.

Druga sprawa, przepraszam, że od razu wyskakuje tak na 'ty'.
Jestem bezczelny...
Ten straszny, obrzydliwy zwrot przylepił się do mnie nieodwołalnie.
Wiesz jak wygląda Roman Koudelka?
Nie...
Ale wiesz jak wygląda zeschła pod blatem szkolnej ławki guma do żucia po upływie miesiąca?
Właśnie podobnie do bezczelności i mnie...
Przywykłem.
Cały skoczny świat przywykł.
Jak do Ammana żrącego bekon.
Albo jak do Kubackiego, który biega po hotelu w środku nocy, żeby zapytać wszystkich, czy może iść do toalety.
(Zabrzmi dość dziwnie, ale bynajmniej żadnych podtekstów w tym nie ma. Dawidek nie umie tylko używać spłuczki, więc zawsze jest huk, na który wszyscy się wnerwiamy. Kiedyś chciałem się zlitować i pokazać mu jak obsługiwać zwyczajny kibelek, ale wiesz... Łączy się to z różnymi niebezpieczeństwami, na przykład spotkaniem Freunda, lepiej więc było zrezygnować. Opowiem Ci kiedyś o Freundzie...)
Ok, taki ze mnie altruista, że znowu nie piszę na temat. Jak blondas sobie będzie chciał pogadać o traumie klozetu, to chyba stać go na psychologa? Zarobił coś kiedyś na jakimś LOTOS-CUPIE w Karpaczu, więc nie ma problemu. Ty masz pomóc mnie...
Pojęcie "beznadziejny, bezczelny" czepia się mnie od czwartego roku życia. Wtedy to, (jako mały chłopczyk w zielonych bucikach i kapeluszu z kwiatkiem mojej kuzynki), poszedłem z babcią do warzywniaka. (Miałem na sobie jeszcze bieliznę z dalmatyńczykami, ale tego akurat nie musisz wiedzieć).
Warzywniak to ogólnie dziwne miejsce, nie ma tam nic do roboty.
Zwykle podczas podobnych wizyt zajmowałem się wyławianiem much z beczki na kiszoną kapustę, albo przedziurawianiem worków z solą.
Tym razem jednak moją uwagę przykuła...
Chciałoby się powiedzieć, że seksowna blondi w krótkich szortach wchodząca do środka...
Ale nie, czerwona papryka.
Wielka nieznośna sztuka, prężąca się dumnie w samym środku kartonu.
Kurde, wkurzyła mnie.
Wziąłem ją do ręki i przez otwarte drzwi warzywniaka cisnąłem na jezdnię. Fartem, akurat przejeżdżał jakiś mercedes i szybko zakończył problem.
Mogłem podziwiać ładną, już mniej wulgarnie czerwoną miazgę.
I wszystko byłoby super, gdyby nie sklepikara.
Obrzydliwa, stara, gruba baba z miotłą w łapie, wyglądająca jak dinozaur. Zaczęła się na mnie drzeć... Właśnie, że jestem BEZCZELNY! Że zabiłem biedne, Bogu ducha winne warzywko.
Dziś bym ją olał i najwyżej litościwie umówił na randkę z Koflerem, bo byliby bardzo udaną parą, (mniejsza że Koch próbowałby ją odbić).
Ale wtedy to słowo, zasłyszane po raz pierwszy w życiu zabolało okropnie głęboko, uderzyło w najczulszy punkt mojego małego serduszka...
Skojarzyłem się sobie z bandytami z westernów, którzy uciskają wdowy i sieroty. Może zaczniesz się śmiać, ale to były prawdziwe wyrzuty sumienia. Całą drogę do domu wtulony w babcinny fartuch wyłem rozpaczliwie, między kolejnymi seriami łez pytając czy papryka przeżyje...
Niesmak minął bardzo szybko.
Gorzej, że o całej histerii dowiedzieli się rodzice i w następną niedzielę, na odpuście pod kościołem nie dostałem balona latającego.
To była makabryczna kara.
Ale nic, a nic nie pomogła.
Od tego dnia zostałem bezczelnym chłopakiem...
A trzy lata później bezczelnym skoczkiem...
Takich traum dzieciństwa mam więcej. Może pozwolisz, iż poświęcę im osobny e-mail?
Ale nie następny... W następnym opiszę dokładnie i ze szczegółami jak dostałem twój adres.
A inaczej streszczę Ci przebieg zebrania Wyższej Pozafisowskiej Rady Skoczków Narciarskich Niegłupich. Ta organizacja, kiedyś miała przeprowadzać poważne obrady i mieć siedzibę w Królewskim Mieście Szczyrk.
Niestety, odkąd szefem zgromadzenia w demokratycznie sfałszowanych wyborach został (na okres lat pięciu) ten gruby baleron Simon Ammann, wszystko zeszło na psy.
Najlepszym dowodem będzie chyba fakt, iż ostatnie posiedzenie miało miejsce w starej szopie Michaela Neumayera?
(Tak na prawdę to chlew, z grzeczności nazywamy go szopą).
Co gorsza, na równi z moimi kłopotami w dzienniku ustaw, swoimi lepkimi łapami Simi zapisał rozporządzenia w sprawach takich jak nieuctwo i odmowa chodzenia do szkoły tego małolata, (za którego wszyscy czujemy się odpowiedzialni), oraz problemy zdrowotne nowej świni Dietharta, (tudzież jej właściciela).
Podam Ci szczegóły jutro...
Ale jest ciężko jak widzisz...
Najbardziej boli, że zawsze rozpatrywane są przypadki tych samych ludzi.
Ktoś pomyślał żeby się zająć seksoholizmem Richarda? Przecież każdy o nim wie i każdemu on ciąży!
Albo dziesiątkującą naród norweski plagą zarazy alkoholowej?
Wszyscy czujemy ją pod skocznią na kilometr.
Przynajmniej mój nos czuje.
Może nikt więcej?
(Do laryngologa trzeba iść...)
A ja zrobię coś złego i już gram pierwsze skrzypce.
W moim oku każdą drzazgę widzą.
No ale dzięki temu mogę napisać do Ciebie, obcej, przyjaznej dziewczyny.
Raz w życiu jestem lepszy od Freitaga!
I wiesz co?
Poszły mi te zwierzenia tak dobrze, że nabaźgrałbym jeszcze drugie tyle.
Tylko...
Tylko nie mam pewności, że to nie żart i, że nie jesteś Janem Maturą siedzącym sobie w jakiejś przyczepie, grzebiącym w nosie i rozsyłającym moje prywatne sprawy na cały świat.
A gdybyś jednak była...
Proszę, drogi Janie zachowaj dla siebie fragment o papryce...
To jest na serio cholernie intymne.
Cóż Amman oświadczył mi żebym zaufał mądrym ludziom.
No to zaufałem debilom.

heh...
Liczę, że odpowiesz mi tak kobieco-poetyckim tonem, że wszystkie moje lęki szlag trafi.

Całuję Cię i pozdrawiam<3
                                                                                                Twój skoczek narciarski
P.S. Zapomniałem napisać, że jestem zakupoholikiem. Nie wadzi Ci to^^?

         ________________________________________________________________________

No i dałam się namówić.
Żeby nabrać doświadczenia, bo nigdy się do tego nie przekonam.
Ale mówi się, że całe życie człowiek się uczy...
Ehh... Wiecie, że wolę dramaty:D

Ten pan, który będzie listy pisać, chyba nie jest jakiś ciężki do rozpoznania?
No, ja bym miała dwie propozycje^^
W każdym razie to będzie korespondencja, skoczka i obcej dziewczyny, którzy nie wiedzą o sobie nic.

I obiecuję , skończę z lenistwem i wrzucę bohaterów.
Tu i na Thomasa.
Druga sprawa szablon - tymczasowo.
Nie mogę znaleźć nic co pasuje.

Kocham Was<3
Cudownych udanych igrzysk, dla każdej z nas to pewnie coś innego.
Ale jak pożyczę sukcesu Kamilowi, to chyba nikt się nie obrazi?

20 komentarzy:

  1. Dziękuję. <33333
    Ale musisz dać mi z godzinkę na jakiś treściwy komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, jeżeli naprawdę nie gmatwasz, to to jest Wanki. Bo jak mniemam ten małolat wspomniany przed Diethartem to Welli.

      No ale dobrze, to i tak pikuś, bo treść tu jest istotna. Padłam na podłogę już przy "kici kici", głupia ja, nieświadoma jak bardzo z czasem się rozkręcisz. Bo zaraz potem był "nazistowski potomek", coż za przepiękne określnie.

      Ale potem znowu zdobyłaś moje serduszko Dawidem, znasz przecież moje zdanie w wiadomej kwestii, więc miło było się poskręcać ze śmiechu z jego powodu.

      I Sevcio był, oj, mówiłaś, że pewne cechy charakterystyczne pozostaną i bardzo dobrze, za to też Cię kocham.

      Simon i demokratycznie sfałszowane wybory, szopa, będąca tak naprawdę chlewem, tutaj to już myślałam, że podłoga opadnie i wlecę z hukiem do piwnicy.

      I Diethartowi jednak tak całkiem nie odpuściłaś, jak widzę i dobrze. Żal, że nie wspomniałaś jeszcze o żadnej słoweńskiej złodziejskiej świnii, ale przecież to dopiero prolog.

      Papryczka to kolejny dowód Twojego mistrzostwa, choć to kara wzbudziła u mnie napad śmiechu szaleńca. Balon latający... hm, to znaczy, że są nielatające?

      Pani z zieleniaka, Kofler i Koch... cóż za urodziwy trójkącik.

      Rysiu i seksoholizm, Norki i alkoholizm... niby klasyki, ale w Twoim wykonaniu nabierają nowego znaczenia.

      No i gwóźdź programu, czyli Jan Matura. Przy nim to ja już wpadłam do tej piwnicy, dobrze, że mi tu internet łapie.

      I wiesz, tak za pierwszym razem wyznać, że jest się zakupoholikiem? No skandal po prostu.

      Każde słowo tutaj jest mistrzostwem i mi się już nigdy więcej nie wahaj. Albo się wahaj, będę Cię nawracać.

      Mój komediowy (i nie tylko, ale tutaj na tym się skupmy) geniusz.

      Kocham Cię, łobuzie <3333

      Usuń
    2. Przykro mi mój łobuzie, niechęci do lekkich komedii we mnie nie zwalczysz:p

      Nie, jakoś jak spojrzałam na tego Dietharta to wszystko mi wraca.
      A po za tym co kurde, ja wymyśliłam, że on choduje świnie?
      Nie ja, on choduje prosiaki i nie ma w tym mojej winy...

      Usuń
  2. O Boże, Boże, jak ja się cieszę.
    Nawet nie wiesz jak bardzo.
    I tak sobie chciałam to zostawić na potem, i najpierw pouczyć się trochę ... jak dobrze, że przeczytałam to jednak teraz.
    Chociaż... potem też bym chciała.
    No to potem też przeczytam :D
    Kocham to, już to kocham, chociaż nie mam pojęcia kto jest tym skoczkiem X, aczkolwiek mam podejrzenia, przez co kocham to jeszcze bardziej i teraz ... ja to muszę z Ciebie wydusić, koniecznie! :D
    I po prostu nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć. Jesteś przegenialna, ten pomysł jest przeprzegenialny, a całe opowiadanie trafia prosto do mojego serduszka.
    Plus ten humor, który uwielbiam u Ciebie.
    Ta papryka. Boziusieńku ...
    Nie mogę się doczekać reszty. A poza tym, ja zła, mam u Ciebie na drugim blogu zaległości, także zaraz tam lecę. Polski poczeka ^^
    Kocham Cię, genialny geniuszu <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Skarbie<3
      Ehhh... Ja jeszcze przeszkodzę w nauce ludziom, którzy w przeciwieństwie do mnie starają się zrobić coś konstruktywnego^^
      Bo ja to miałam się uczyć w ferie, a efekt taki, że kolejne brednie wymyśliłam.
      Chyba najgłupsze ze wszystkich:D
      Ale cieszę się, że się podoba.
      Kocham<3<3

      Usuń
  3. O Boziu. Kocham cię normalnie. Dziś mam taki paskudny dzień, normalnie chmura gradowa, chociaż śnił mi się Gregor i wgle, ale humor do dupy. No i co? Wchodzę na twojego bloga, (z pewnymi oporami, bo mam dziś lenia jak stąd do Afryki) zaczynam czytać i co? Ryczę ze śmiechu. No proszę cię. Ta akcja w zieleniaku. Ja się na serio jakiejś blondyny spodziewałam, no nie jakiejś seksownej dziuni, bo to jeszcze dziecko, no ale urocza dziewczynka z dwoma warkoczykami i niebieskimi oczami? Mi tam pasuje, ale nie. On się musiał na biedną paprykę uwziąć. I jeszcze ją wyrzucił na ulicę, a ona umarła. To takie smutne :( RIP Papryczka [*]. No i się jeszcze później pytał, czy przeżyła. No kurwa (wybacz) ale skoro zrobiła się z niej miazga, to jak mogła przeżyć? No jak?
    "Wyższa Pozafisowska Rada Skoczków Narciarskich Niegłupich". Co to do cholery jest? xD No ale mniejsza z tym, Rysiu i seksoholizm? Nie wnikam, ale zapis o świni Dietharta mnie rozwalił. Leżę i kwiczę xD
    No ale jeden zapis mi się podoba, przecież trzeba zadbać o edukację Andiego, Simon dobrze kombinuje :D
    I zebrania w szopie Neumayera? Hahahaha.
    No i zapomniałabym o najważniejszym. Panią z warzywniaka zeswatać z Koflerem? Ja bym jej aż tak źle nie życzyła.. I jeszcze Koch by się stawił w konkury.. Yh, współczuję z całego serca pani z warzywniaka..
    A ta końcówka mnie zabiła, nie no, to na 100% jest Jan Matura "siedzący sobie w jakiejś przyczepie, grzebiący w nosie i rozsyłający moje prywatne sprawy na cały świat."
    Mówiłam ci już, że jesteś geniuszem? Jeśli nie, to ci teram mówię. Kocham, kocham, kocham <33
    Z niecierpliwością czekam na następny i cicho wierzę, że ta "M" to będzie Madzia (kto mi zabroni pomarzyć)
    Ale mi długi komentarz wyszedł, szok.
    Buziaki i przytulaski "**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana<3
      Eee, Gregor to nie taki najgorszy, możliwy sen.
      Zdarzają się gorsze...
      Andi musi być wyedukowany, a co? Przynajmniej maturę wypada mieć.
      Widzę, że współczujesz sklepikarce męża Koflera, a co? Zawsze jesteś bliżej przystojniejszych i milszych skoczków.
      Buziaki:*

      Usuń
  4. Świetne to jest!
    Nienawidzę piątków, a dzięki tobie dzień staje się piękniejszy <3
    Pękam ze śmiechu. Bo to jest genialne. I nawet nie będę nic więcej pisać, bo to powinno wystarczyć.
    O, biedna papryka!
    I rzeczywiście można było się spodziewać jakieś seksownej blondi. Ale papryka, czemu nie!
    Zebrania w chlewie, przepraszam, w szopie Neumayera? Naprawdę? Chętnie bym się tam wybrała xD
    A końcówka o Janie Maturze, świetna!
    A i to o zakupoholiku. Mistrzostwo!
    Czekam i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję<3
      Oj, wy już z tą seksowną blondi. Chłopaczek ma cztery lata. Spokojnie, na to też tu
      przyjdzie czas, przecież on się
      będzie kumplował z Richardem.
      Nie spodziewałam się, że ten tekst o Maturze zostanie hitem rozdziału:p
      Buziaki:*

      Usuń
  5. Ja tam mam podejrzenia co do tego pana, ale poczekam i na razie nie ujawniam.
    To jest cudowne <3
    ukwiczałam się ze śmiechu jak świnia Dietharta :P
    Papryka mnie zmiażdżyła. Boże, jaka to musi być trauma z dzieciństwa!
    Ale jednogłośnie wygrywa fragment o Maturze. To jest po prostu najlepsze!
    Ty za co się nie chwycisz, to po prostu w arcydzieło zamieniasz. Geniusz i tyle.
    Baleron Ammann, okej. Ja się tylko pytam - z której strony?
    Post scriptum podbił mnie do reszty :D
    Czekam, czekam, czekam! Dawaj szybko kolejny!
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu.
    Już to kocham^^ nie mam pojęcia kim jest główny bohater, ale właśnie próbuję to z Ciebie wyciągnąć, więc może już niedługo się dowiem.
    Nie wiem co mi się tu najbardziej podoba. Wszystko. Ale że jestem człowiekiem bardzo wrażliwym to chyba najbardziej wzruszył mnie fragment o papryce. Biedactwo tak się o nią martwiło... Jak on po takiej traumie był w stanie się podnieść (ten fakt przekonałby mnie, iż głównym bohaterem jest Morgi, ale już o nim piszesz, więc go wykluczyłam).
    Nie powinnam o tej porze zbyt dużo pisać, ale jest jeszcze coś czego nie pozwolę sobie pominąć! Amman - baleron? Hahahaha :D To chyba jakieś odległe czasy, kiedy Simi siedzi na emeryturce^^ no, bo jeśli uważasz Twój bohater uważa, że on teraz jest tłusty, to ja się czuję urażona i to bardzo mocno!
    Jak już mówiłam, nie powinnam o tej porze dużo gadać, więc lepiej się nie biorę za pisanie dłuższego komentarza, bo to może zaszkodzić psychice ludzi, którzy go później przeczytają. Twojej także. Moja psychika już cierpi nie dość, że przez późną godzinę to jeszcze nawiedzają ją fantazje z tęczowymi kurteczkami w roli głównej...
    Ślęczę nad tym komentarzem i zastanawiam się czy on nadaje się do publikacji, ale jak to się mówi - raz kozie śmierć, najwyżej będę pośmiewiskiem.
    Wiedz, że jakość tego komentarza nie odzwierciedla mojej miłości do tego cudeńka! :* chyba, że moje słowa w jakiś sposób Cię zachwycają, w co wątpię.
    A teraz to ja chyba pójdę robić to co mi wychodzi najlepiej - spać :) najwyższa pora...

    OdpowiedzUsuń
  7. Padłam, leżę i nie wstaję hahaha :D Uwielbiam tego typu opowiadania. Już miałam pisać, że 'nazistowski potomek' przebił wszystko, ale doczytałam do końca i... Nie potrafię wybrać ulubionego momentu. Zdecydowanie poprawiłaś mi humor! :) Mam kilka typów, co do tajemniczego korespondenta. Początkowe 'kici kici' skojarzyło mi się z naszym Kotkiem, ale teraz wydaje mi się, że głównym bohaterem jest Niemiec.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. O BOŻE! Padłam i nie mogę wstać, po prosu! XD Hahhahhaaha... jezu, Simon baleron? :O No dobra, panu X pozwolę go obrazić, bo robi to w taki zabawny sposób, że aż nie mogę XD No i Diethart, świnie; Neumayer, szopa, Freitag i jego dołeczki. Zabiło mnie to, i czekam zniecierpliwiona na nowe rozdziały! No i na to kiedy dodasz bohaterów. Zastanawiam się nad jakimś Austriakiem albo Niemcem, ale nie mogę się zdecydować.
    PS. Blog już w czytanych, więc nie musisz się fatygować, by mnie informować o nowościach:*

    http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/2014/02/trzeci-rozdzia.html - zapraszam ;-)

      Usuń
  9. omgomgomgomg.
    jezusieńku przenajświętszy. Czy bohaterem będzie ten ktoś, o kim myślę?
    No chyba muszę Ci w mailu napisać, bo tu się wtydzę.

    Bo tak w ogóle, to Cię strasznie strasznie przepraszam, że dopiero teraz dorwałam się do tego opowiadania, ale przez calutki tydzień ani razu nie weszłam na bloggera. Ech.

    Dobra, ale do rzeczy. Wiesz jk ja uwielbiam ten twój humor w opowiadaniach?
    No pewnie, że wiesz.
    I po prostu mnie to rozwaliło.
    Kochany Simon Baleronek.
    A, no i szopa Neumayera. A po opisie Ryśka to ja już wyłam ze śmiechu.

    Jesteś przegenialna i ja chcę więcej tych cudeniek.
    Buziak ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyczuwam tu pewnego patyczaka w czapce... Obym się nie myliła, bo On idealnie tu pasuje ze swoim nieogranięciem ;)
    Dołeczki Richarda to tylko połowa jego czaru i uroku, więc nawet nie ma mowy o kontakcie duchowym. TYLKO cielesny wchodzi w grę ;) Tak po za tym to najlepszym tekstem tego odcinka był ten o Wyższej Pozafisowskiej Rady Skoczków Narciarskich Niegłupich. Nad tym "Niegłupich" to zastanowiłabym się chwilę ;) Ale skoro wybrali sobie na przewodniczącego Ammnana to nie ma się co dziwić. Po co mają się zajmować seksoholizmem Richarda, skoro niektórym wcale to nie przeszkadza? Piszący list jest po prostu zazdrosny ;)
    Szopa Neumayera.... Skojarzyło mi się dwuznacznie.
    To jest genialne i chyba jesteś świadoma, że będziesz musiała dodawać rozdziały baaaaaaardzo często?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, to jest genialne! Ty jesteś genialna :)
    Już wcześniej zauważyłam, że masz niebywale lekki styl, ale to co zaprezentowałaś u góry, bije wszystko inne na głowę. Jednak co do tożsamości głównego bohatera to chyba wolę przemilczeć swoje domysły i poczekać, aż sama wszystko ujawnisz :)
    Już sam wstęp powalił mnie na łopatki. To jak zwracał się do tej nieznajomej dziewczyny - geniusz ^^
    A potem było jeszcze lepiej i lepiej. Uśmiałam się, jak głupia. Aż brat dziwnie się na mnie patrzył, jak tak szczerzyłam się do ekranu komputera. No, ale co ja poradzę? To twoja zasługa. No może też trochę tej biednej papryki, brutalnie zamordowanej ^^ Ale więcej twoja :D
    Biedna, biedna papryka. Co ona mu zawiniła? Że tak sobie leżała i ładnie wyglądała to trzeba od razu ją na ulicę wyrzucać? :o Nieładnie, bardzo nieładnie. Ale, że niedobra sklepikarka nazwała go bezczelnym? I nie dostał latającego balonika? Kurczę, trauma na całe życie ^^ Nie no, nie powinnam się śmiać - przecież to naprawdę mogło go zaboleć, prawda? :D
    No, ale dość już o warzywach, bo cała reszta była równie rozbrajająca i iście ciekawa tak jak zamordowana papryczka.
    Kubacki i jego toaleta, swatanie tej zueej sklepikarki, Wyższa Pozafisowska Rada Skoczków Narciarskich Niegłupich, szopa Michaela Neumayera to takie kwiatuszki, za które biję ci usłużnie pokłony ^^ Jesteś mistrzem, wiesz? Tylko zdradź proszę skąd ty czerpiesz te wszystkie pomysły, bo to mnie wciąż nie przestaje zadziwiać. Nie mam jak ty to robisz, ale zdobyłaś moje serce po raz kolejny, choć myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy. Cóż, miło jest być wyprowadzanym z takiego błędu ^^
    No to zaufałem debilom - to wyznanie też ujęło mnie za serce. Serio ^^
    Cholercia, jakoś mało składny mi ten komentarz wyszedł, ale inaczej chyba dzisiaj nie umiem. Wybacz!
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Brawo! Świetny początek :) Kubacki wygrał wszystko.

    Kto jest autorem? Hmm.... Stawiam, że Niemiec. I nie wiem czemu, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że WANK ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście, że trzymamy kciuki za Kamila!

      P.S. No dobra, nie udaję, że jeszcze nie wiem xD

      Usuń
  13. Fenomenalne, genialne i obłędne! Trafiłam w sumie przypadkiem, ale to jak najbardziej szczęśliwy i trafiony przypadek. Zaczynam żałować, że dopiero teraz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń