Skoczek<3
No więc twoja Mag, jest chyba twoją ofiarą, wiesz?
Ja czasem sobie myślę, czy dostałam adres do sportowca, czy do powieściopisarza, który chce recenzji dla swoich pomysłów.
Boże... Oni wszyscy istnieją...?
Kiedyś mnie to zabije:p
Samo poczucie.
Dziś w nocy śniło mi się, że otwieram drzwi do mieszkania, a tu wchodzi Ammann i rozwala talerze swoim tłuczkiem, pytając czy tu mieszkają jakieś świnie.
A potem rzuca we mnie kaktusem!
No więc twoja Mag, jest chyba twoją ofiarą, wiesz?
Ja czasem sobie myślę, czy dostałam adres do sportowca, czy do powieściopisarza, który chce recenzji dla swoich pomysłów.
Boże... Oni wszyscy istnieją...?
Kiedyś mnie to zabije:p
Samo poczucie.
Dziś w nocy śniło mi się, że otwieram drzwi do mieszkania, a tu wchodzi Ammann i rozwala talerze swoim tłuczkiem, pytając czy tu mieszkają jakieś świnie.
A potem rzuca we mnie kaktusem!
Normalnie dostanę traumy, wiesz? I to ja Ci tu zacznę marudzić, a nie słuchać, kto wpadł do toalety.
Żeby o jakiś wariatach, w środku nocy myśleć.
Żeby o jakiś wariatach, w środku nocy myśleć.
A tak na serio kocham was co do marnej sztuki.
I ferie wreszcie mam, więc mogę dostawać głupawki do woli.
Maggy
P.S. Chyba wpisze sobie na wujku Google, hasło "Simon Ammann", albo "Dawid Kubacki". Mam się szykować na wielkie wstrząsy, czy tylko takie małe?
PS2: Jesteś już na Igrzyskach?
~~~***~~~
Mag,
no więc kurde, ja tak dłużej nie potrafię żyć.
Zginę i dowiesz się jak się nazywam z mojego nekrologu.
Bo jestem już w Soczi.
I wiesz co?
Mogę Ci odpisać dopiero teraz, kiedy noc ciemna zapadła i ruski zegarek wskazuje czwartą (chyba, że jest zepsuty).
Serio, nie mam nawet czasu tlenem pooddychać.
(Zresztą gdybym chciał helem, czy dwutlenkiem węgla, to też bym nie miał).
Wracając...
Wszedłem do pokoju i ledwie drzwi balkonowe otworzyłem, żeby się przewietrzyć, a Wellinger już zdążył wytrzeć się w mój ręcznik.
Ulubiony.
W niebiesko-białe paski.
Kupiłem go na pamiątkę, dwa dni po tym jak zdobyłem pierwsze punkty PŚ, była promocja w H&M na Krupówkach, więc się opłacało.
(Nie, żebym był sentymentalny, po prostu potrzebowałem bodźca).
Aaa, i przysięgłem sobie, że jak wygram całe zawody to dołożę kapcie do kompletu.
Jestem słownym człowiekiem i do dziś chodzę po mieszkaniu boso.
Cholera jasna...
I ferie wreszcie mam, więc mogę dostawać głupawki do woli.
Maggy
P.S. Chyba wpisze sobie na wujku Google, hasło "Simon Ammann", albo "Dawid Kubacki". Mam się szykować na wielkie wstrząsy, czy tylko takie małe?
PS2: Jesteś już na Igrzyskach?
~~~***~~~
Mag,
no więc kurde, ja tak dłużej nie potrafię żyć.
Zginę i dowiesz się jak się nazywam z mojego nekrologu.
Bo jestem już w Soczi.
I wiesz co?
Mogę Ci odpisać dopiero teraz, kiedy noc ciemna zapadła i ruski zegarek wskazuje czwartą (chyba, że jest zepsuty).
Serio, nie mam nawet czasu tlenem pooddychać.
(Zresztą gdybym chciał helem, czy dwutlenkiem węgla, to też bym nie miał).
Wracając...
Wszedłem do pokoju i ledwie drzwi balkonowe otworzyłem, żeby się przewietrzyć, a Wellinger już zdążył wytrzeć się w mój ręcznik.
Ulubiony.
W niebiesko-białe paski.
Kupiłem go na pamiątkę, dwa dni po tym jak zdobyłem pierwsze punkty PŚ, była promocja w H&M na Krupówkach, więc się opłacało.
(Nie, żebym był sentymentalny, po prostu potrzebowałem bodźca).
Aaa, i przysięgłem sobie, że jak wygram całe zawody to dołożę kapcie do kompletu.
Jestem słownym człowiekiem i do dziś chodzę po mieszkaniu boso.
Cholera jasna...
Tak więc, wdycham zakurzone, rosyjskie powietrze, no i słyszę pisk z łazienki.
-Ejj, przyniesiesz mi moją piżamkę.
Tą z taką dziwną kokardką, która nie wiem skąd się wzięła i owieczkami.
-Co się mówi Andreas?- wysyczałem.
-Proszę, dziękuję i przepraszam-odpowiedziało wyuczone dziecko, któremu Simi (raz się przydając) podarował pod choinkę książkę "Dobre Obyczaje"- i jeszcze "dobranoc", plus "smacznego".
-Ejj, przyniesiesz mi moją piżamkę.
Tą z taką dziwną kokardką, która nie wiem skąd się wzięła i owieczkami.
-Co się mówi Andreas?- wysyczałem.
-Proszę, dziękuję i przepraszam-odpowiedziało wyuczone dziecko, któremu Simi (raz się przydając) podarował pod choinkę książkę "Dobre Obyczaje"- i jeszcze "dobranoc", plus "smacznego".
No więc w nagrodę za przyzwoite sprawowanie, musiałem do pomieszczenia wrócić i szukać pieszczoszkowatej różowej walizeczki.
Problem, że owszem znalazłem oliwkę dla niemowląt Dawida, a także pudełko ze szczoteczki do zębów Severina i aparacik ortodontyczny Koflera (co to robi w mojej sypialni?).
Ale bagażu maleństwa jak nie było tak nie ma.
Więc się na niego wydarłem, po czym ruszyłem po wiosce skoczków na poszukiwania.
Wróciłem z Ammannem, który ostatnio założył Biuro Rzeczy Znalezionych i z zadowoleniem przygotowywał się do spisania protokołu o kradzieży.
Ale wchodzimy sobie, a ten szczeniak, kurde...
Biegał po pokoju płacząc, owinięty w dywanik łazienkowy i z moim ręcznikiem na łbie.
A Szefunio oczywiście zamiast tym ostatnim zajął się walizką!
Po godzinnej aferze i szczegółowym dochodzeniu, ogłosił iż Wellinger nie umie skorzystać z lotniska i majątek jego życia poleciał do Pekinu.
-To jest gdzieś w... Azji?
-Tak, brawo- mruknął Ammann-I błagam przestań beczeć, bo jeszcze twoim ciuchom będziemy pogrzeby wyprawiać.
-Buuu. Nie śniły mi się w niej koszmary. A teraz jest już tak daleko!
-Załóżmy, że aż tak, że chodzi w niej prosie Dietharta- mowa pogrzebowa jak widać nie zamierzała dobiec końca- czyli znajduje się w w wymiarze, do którego nie masz dostępu.
-Ale koszmar...
-Jaki?
-Na przykład taki, że... Że...
-Jąkanie się jest zabronione, w Paragrafie VI Kodeksu Simona Ammanna, dotyczącym kontaktów obywateli skoczni z Simonem Ammanem!
Welli wziął głęboki oddech:
-Że Sevcio jest kobietą.
Przewodniczący zgromadzenia opadł na moją podłogę, z miną człowieka rozbitego.
-O cholera- wykrzyknął (choć chyba dobre obyczaje tego zabraniają), po czym chwycił mnie za rękę- ja, wielki myśliciel narciarstwa klasycznego, nie wiem. co powiedzieć. Zarządzam powołanie Komisji Specjalnej Do Zbadania Spraw Tożsamości Severina Freunda...
Jako jej dowódcę zapiszę...
Już wybałuszył na mnie gały, ale na całe szczęście do środka wleźli Wank i Freitagiem.
-Cześć Welliś, stęskniliśmy się za tobą.
No cholera, zrzucają człowiekowi niemowlątko na głowę. I ok, już przywykłem. A nawet wyznam Ci, że Andreasek jest czasem spoko, nawet na zakupy, na luzie można z nim iść. Ale ich nachalnych, alkoholicznych odwiedzin już sobie nie życzę.
Wchodzą i rzucają paczki po chrupkach na podłogę.
I jeszcze o smaku bekonu.
A wiesz co? Mają tu takie stereotypy, że to Niemcy są czyścioszkami, a Polacy syf robią.
Pomińmy.
Ammann się wydarł i spytał Wanka czy on wie co to jest klamka?
-Yyyy- wielkolud musiał ogarnąć co dzieje się w około- takie coś co się wyrywa, jak chce się kogoś zamknąć w łazience.
-Dokladnie...- grubas wyjął długopis- wobec nagłej zmiany okoliczności Wanku, to ty napiszesz mi na jutro rozprawkę, pod tytułem "Typologia i sekrety wewnętrzne Severina Freunda". Przedstawisz nam ją na posiedzeniu rady i koniec dyskusji. Wellingerze, co było w tym bagażu poza piżamą?
-Nooo, wszystkie moje ubrania?
-Jak to wszystkie?
-Została tylko ta przepocona koszulka, którą mam na sobie i sweterek!
-O, czyli coś masz?
-Ona jest cała mokra- wydukał Andi- możesz sobie dotknąć na dowód.
-Wielkodusznie zdecyduję się uwierzyć Ci na słowo.
-Ale ja nie mam skarpetek. I tylko jedna para bokserek mi została.
-To będziesz ją prał, albo skoro nie umiesz to niania Ci wypierze.
Słyszałaś?
Mnie, człowieka, który już prawie posiada wykształcenie wyższe, nazwać niańką.
Głupi szwajcarski ogórek!
Albo Stalin.
(Bo skoro w Rosji jesteśmy to dyktator musi być Stalinem dla odmiany.)
-Ale...- płakał tym czasem Welli- jeszcze zdobędziemy złoto w drużynie z chłopakami.
-A zdobywajcie sobie, mogę nawet wyrazić zgodę, ale co to ma do twoich majtek?
-No, że ten... Pójdziemy świętować, a ja będę miał pod spodniami bokserki z krokodylkiem? Nikt mnie nie potraktuje poważnie.
-I słusznie ten "nikt" zrobi. A więc uzupełniając, zaginęły bokserki bez krokodylka... Coś jeszcze?
-Mój pamiętniczek, bez którego nie mogę żyć, buuuuu. Mam tam zapisane daty różnych przełomowych wydarzeń z mojego życia. Co kiedy robiłem po raz pierwszy i w ogóle.
-Trzydziesty listopada- szepnął wspierająco Freitag- i to było w Kussamo, gdybyś zapomniał.
-No widzisz, Rysiu ma niekończące się źródła wiedzy- podsumowałem (aby wszyscy wyszli).
Tymczasem Ammann zganił nas za niemoralność.
-W wieku osiemnastu lat, to ja najwyżej w chińczyka z kolegami grałem. A wy mi chcecie oznajmić, że to dziecko... Co to za demoralizacja? Jak ty się nim zajmujesz?
(Matko... Czy jest lepszy przykład komunisty, niż ten facet? )
Welli ryczał już tak głośno, że zastanawiałem się, w którym momencie przyjdzie ochrona.
-I co? Wstyd Ci teraz. Ale nie! Ja Ci nie wybaczę... Jestem zmasakrowany w sposób makabryczny.
Welliś przybrał zdziwioną minkę, a jego twarzyczka nieco szczerwieniała.
-Mi nie chodziło o to o czym mówi Richard. Ja po prostu zapomniałem daty dnia, w którym odstawiłem smoczek... Wiem tylko, że to było w dwutysięcznym pierwszym...
Spojrzał błagalnie na Simona.
Simon na Freitaga.
A Freitag na Wanka.
Jako, że nikt jednak nie zanotował tego (jakże zmieniającego losy świata) wydarzenia, szybko nagadałem im, że dwudziesty czwarty grudnia.
Jest szansa, że zapamiętają...
Problem, że owszem znalazłem oliwkę dla niemowląt Dawida, a także pudełko ze szczoteczki do zębów Severina i aparacik ortodontyczny Koflera (co to robi w mojej sypialni?).
Ale bagażu maleństwa jak nie było tak nie ma.
Więc się na niego wydarłem, po czym ruszyłem po wiosce skoczków na poszukiwania.
Wróciłem z Ammannem, który ostatnio założył Biuro Rzeczy Znalezionych i z zadowoleniem przygotowywał się do spisania protokołu o kradzieży.
Ale wchodzimy sobie, a ten szczeniak, kurde...
Biegał po pokoju płacząc, owinięty w dywanik łazienkowy i z moim ręcznikiem na łbie.
A Szefunio oczywiście zamiast tym ostatnim zajął się walizką!
Po godzinnej aferze i szczegółowym dochodzeniu, ogłosił iż Wellinger nie umie skorzystać z lotniska i majątek jego życia poleciał do Pekinu.
-To jest gdzieś w... Azji?
-Tak, brawo- mruknął Ammann-I błagam przestań beczeć, bo jeszcze twoim ciuchom będziemy pogrzeby wyprawiać.
-Buuu. Nie śniły mi się w niej koszmary. A teraz jest już tak daleko!
-Załóżmy, że aż tak, że chodzi w niej prosie Dietharta- mowa pogrzebowa jak widać nie zamierzała dobiec końca- czyli znajduje się w w wymiarze, do którego nie masz dostępu.
-Ale koszmar...
-Jaki?
-Na przykład taki, że... Że...
-Jąkanie się jest zabronione, w Paragrafie VI Kodeksu Simona Ammanna, dotyczącym kontaktów obywateli skoczni z Simonem Ammanem!
Welli wziął głęboki oddech:
-Że Sevcio jest kobietą.
Przewodniczący zgromadzenia opadł na moją podłogę, z miną człowieka rozbitego.
-O cholera- wykrzyknął (choć chyba dobre obyczaje tego zabraniają), po czym chwycił mnie za rękę- ja, wielki myśliciel narciarstwa klasycznego, nie wiem. co powiedzieć. Zarządzam powołanie Komisji Specjalnej Do Zbadania Spraw Tożsamości Severina Freunda...
Jako jej dowódcę zapiszę...
Już wybałuszył na mnie gały, ale na całe szczęście do środka wleźli Wank i Freitagiem.
-Cześć Welliś, stęskniliśmy się za tobą.
No cholera, zrzucają człowiekowi niemowlątko na głowę. I ok, już przywykłem. A nawet wyznam Ci, że Andreasek jest czasem spoko, nawet na zakupy, na luzie można z nim iść. Ale ich nachalnych, alkoholicznych odwiedzin już sobie nie życzę.
Wchodzą i rzucają paczki po chrupkach na podłogę.
I jeszcze o smaku bekonu.
A wiesz co? Mają tu takie stereotypy, że to Niemcy są czyścioszkami, a Polacy syf robią.
Pomińmy.
Ammann się wydarł i spytał Wanka czy on wie co to jest klamka?
-Yyyy- wielkolud musiał ogarnąć co dzieje się w około- takie coś co się wyrywa, jak chce się kogoś zamknąć w łazience.
-Dokladnie...- grubas wyjął długopis- wobec nagłej zmiany okoliczności Wanku, to ty napiszesz mi na jutro rozprawkę, pod tytułem "Typologia i sekrety wewnętrzne Severina Freunda". Przedstawisz nam ją na posiedzeniu rady i koniec dyskusji. Wellingerze, co było w tym bagażu poza piżamą?
-Nooo, wszystkie moje ubrania?
-Jak to wszystkie?
-Została tylko ta przepocona koszulka, którą mam na sobie i sweterek!
-O, czyli coś masz?
-Ona jest cała mokra- wydukał Andi- możesz sobie dotknąć na dowód.
-Wielkodusznie zdecyduję się uwierzyć Ci na słowo.
-Ale ja nie mam skarpetek. I tylko jedna para bokserek mi została.
-To będziesz ją prał, albo skoro nie umiesz to niania Ci wypierze.
Słyszałaś?
Mnie, człowieka, który już prawie posiada wykształcenie wyższe, nazwać niańką.
Głupi szwajcarski ogórek!
Albo Stalin.
(Bo skoro w Rosji jesteśmy to dyktator musi być Stalinem dla odmiany.)
-Ale...- płakał tym czasem Welli- jeszcze zdobędziemy złoto w drużynie z chłopakami.
-A zdobywajcie sobie, mogę nawet wyrazić zgodę, ale co to ma do twoich majtek?
-No, że ten... Pójdziemy świętować, a ja będę miał pod spodniami bokserki z krokodylkiem? Nikt mnie nie potraktuje poważnie.
-I słusznie ten "nikt" zrobi. A więc uzupełniając, zaginęły bokserki bez krokodylka... Coś jeszcze?
-Mój pamiętniczek, bez którego nie mogę żyć, buuuuu. Mam tam zapisane daty różnych przełomowych wydarzeń z mojego życia. Co kiedy robiłem po raz pierwszy i w ogóle.
-Trzydziesty listopada- szepnął wspierająco Freitag- i to było w Kussamo, gdybyś zapomniał.
-No widzisz, Rysiu ma niekończące się źródła wiedzy- podsumowałem (aby wszyscy wyszli).
Tymczasem Ammann zganił nas za niemoralność.
-W wieku osiemnastu lat, to ja najwyżej w chińczyka z kolegami grałem. A wy mi chcecie oznajmić, że to dziecko... Co to za demoralizacja? Jak ty się nim zajmujesz?
(Matko... Czy jest lepszy przykład komunisty, niż ten facet? )
Welli ryczał już tak głośno, że zastanawiałem się, w którym momencie przyjdzie ochrona.
-I co? Wstyd Ci teraz. Ale nie! Ja Ci nie wybaczę... Jestem zmasakrowany w sposób makabryczny.
Welliś przybrał zdziwioną minkę, a jego twarzyczka nieco szczerwieniała.
-Mi nie chodziło o to o czym mówi Richard. Ja po prostu zapomniałem daty dnia, w którym odstawiłem smoczek... Wiem tylko, że to było w dwutysięcznym pierwszym...
Spojrzał błagalnie na Simona.
Simon na Freitaga.
A Freitag na Wanka.
Jako, że nikt jednak nie zanotował tego (jakże zmieniającego losy świata) wydarzenia, szybko nagadałem im, że dwudziesty czwarty grudnia.
Jest szansa, że zapamiętają...
Wellinger zaczął mi opowiadać szczegóły swojego pobytu w Kussamo.
(Będę kulturalniejszy od niego i przynajmniej tobie oszczędzę.)
Potem przylazł Dawidek...
Cholera, przypomniałem sobie, że on też z nami mieszka.
Zaczęło się więc gadanie kto śpi na podłodzę, bo pokój jest dwuosobowy i raczej materace się nie rozmnożą.
-Dobra- wymyśliłem- liczymy do trzech. Kto będzie ostatni, mieszka pod mostem przy Krasnej Polanie. Jeden.
-Yyy, dwa-palnął Andreasek.
-Trzy...
Popatrz, kochana jaki ja mądry jestem!
-Dawidzie, idziesz nad rzekę- podsumowałem- Możesz tam krzyczeć "chrum chrum" i zarabiać na życie.
-Myślisz, że ktoś mi wrzuci?- ucieszył się Kubacki.
Kurcze, jak mało trzeba zrobić, żeby dowartościować człowieka.
Powiedziałem, że z pewnością, że sami przejdziemy zobaczyć i że Rosjanie się tak zachwycą, że zrobią go gwiazdą.
I będzie w parlamencie im występował.
Porwał rolkę od papieru toaletowego, (jako pojemnik na pieniądze) i już go nie było.
(Będę kulturalniejszy od niego i przynajmniej tobie oszczędzę.)
Potem przylazł Dawidek...
Cholera, przypomniałem sobie, że on też z nami mieszka.
Zaczęło się więc gadanie kto śpi na podłodzę, bo pokój jest dwuosobowy i raczej materace się nie rozmnożą.
-Dobra- wymyśliłem- liczymy do trzech. Kto będzie ostatni, mieszka pod mostem przy Krasnej Polanie. Jeden.
-Yyy, dwa-palnął Andreasek.
-Trzy...
Popatrz, kochana jaki ja mądry jestem!
-Dawidzie, idziesz nad rzekę- podsumowałem- Możesz tam krzyczeć "chrum chrum" i zarabiać na życie.
-Myślisz, że ktoś mi wrzuci?- ucieszył się Kubacki.
Kurcze, jak mało trzeba zrobić, żeby dowartościować człowieka.
Powiedziałem, że z pewnością, że sami przejdziemy zobaczyć i że Rosjanie się tak zachwycą, że zrobią go gwiazdą.
I będzie w parlamencie im występował.
Porwał rolkę od papieru toaletowego, (jako pojemnik na pieniądze) i już go nie było.
Gdy wybiła północ wrócili Richie z Wankiem, oraz Severinem i Norwegami.
-Hejjj, mamy genialny pomysł na wieczór.
-No?
-Jako, że nie ma co robić- zaczął Freitag- bo zrobiłem inspekcję hotelu i nie znalazłem żadnej baby w przedziale wiekowym 15- 35, to możemy iść na basen...
-I do sauny- dodał zachwycony Freund- sauna oczyszcza z toksyn.
-A tam będą kobiety?- nie zrozumiał Welliś.
-Idioto! Nie, po prostu uczymy się jakoś pożytkować ciężkie czasy bez nich...
-To ja nie idę...
-Ale wypalą Ci się wszystkie pieprzyki, bo w saunie musi być ogień- wtrącił się Hildziak- i będziesz miał więcej bab od Richarda... Pomyśl jak fajnie, aż będziesz musiał błagać "Freitag, weź z osiem, bo ja nie wytrzymam".
-To ja dam Rysiowi te brzydkie! Ale zaraz... Wypalanie boli?
-Ależ skądże! Ognia nawet nie widać.
-Niewidzialne płomienie, taka magia-uzupełnił Atle.
Proszę jak łatwo można się pozbyć problemów z Andreasem.
Jestem zbyt mało konsekwentny...
-Hejjj, mamy genialny pomysł na wieczór.
-No?
-Jako, że nie ma co robić- zaczął Freitag- bo zrobiłem inspekcję hotelu i nie znalazłem żadnej baby w przedziale wiekowym 15- 35, to możemy iść na basen...
-I do sauny- dodał zachwycony Freund- sauna oczyszcza z toksyn.
-A tam będą kobiety?- nie zrozumiał Welliś.
-Idioto! Nie, po prostu uczymy się jakoś pożytkować ciężkie czasy bez nich...
-To ja nie idę...
-Ale wypalą Ci się wszystkie pieprzyki, bo w saunie musi być ogień- wtrącił się Hildziak- i będziesz miał więcej bab od Richarda... Pomyśl jak fajnie, aż będziesz musiał błagać "Freitag, weź z osiem, bo ja nie wytrzymam".
-To ja dam Rysiowi te brzydkie! Ale zaraz... Wypalanie boli?
-Ależ skądże! Ognia nawet nie widać.
-Niewidzialne płomienie, taka magia-uzupełnił Atle.
Proszę jak łatwo można się pozbyć problemów z Andreasem.
Jestem zbyt mało konsekwentny...
W saunie ( jak stwierdził po godzinie Wank) było bardzo ciepło.
Patyczak nawet tego nie zauważył.
Zaraz po wejściu, gdy tylko zapaliliśmy latarki, wyjął papier kancelaryjny.
-Yyyyy, o co chodzi?
-No, mam napisać rozprawkę o Severinie. Jak tego do jutra nie zrobię, to będę musiał wpłacić całe dwa euro, na fundusz rady. I rozmawiać z Ammannem!
-O Boże, no to faktycznie- dopiero po ostatnim zdaniu wszyscy zrozumieli powagę sytuacji.
Uwierz, znacznie milej jest trafić na dożywocie z największymi bandytami świata, niż na dywanik do Szwajcara...
-Musisz zacząć od rozpisania pojęcia- zaczął Tom.
-Ale jak?
-No w sensie, że Freund to jakieś tam blablabla.
-Czekaj zapisuję... Bla... Bla... Bla... I co dalej?
-Nie półgłówku! Chodziło mi, że "blablabla" to jakieś znaczenie.
-Mam napisać, że Sevcio to jakieś znaczenie? Czyli on jest blablabla, jako rzeczownik?
-Słuchajcie idioci- mruknął Freund- ja przyszedłem wysssać pozytywną energię mięty, a nie akceptować obelgi pod adresem mojej osoby.
-Ok, ok. Więc, Severin to przedmiot...
-Może obiekt?
-Organizm?
-Zwierzę, poruszające się tylko na łapach tylnych...
-Ooo, mam! Tylnołap pierwotny, używający łap przednich wyłącznie do nakładania maseczek kosmetycznych, przystosowany idealnie do życia...
-W glebie?- podsunął Roensen.
-Gdzie? Ty skandynawska-wikingowska poczwaro...
-No nie obrażaj się... Po prostu mi się przypomniało moje zadanie z piątej klasy podstawówki.
-Mam notować?- Andreas był nastawiony tylko na konkrety.
-Siedziałem całą noc... Mieliśmy narysować dżdżownicę i podpisać dzięki czemu może pod ziemią przetrwać...
-I co to ma do Severina?
-Bo się tak postarałem. Wszystkich były takie żałosne pastelowe, czy zbrązowiałe od błota, a moja piękna, pełna nadziei pomarańczowa. Ale- fuknął nosem- dostałem dwójkę, bo głupi babsztyl mi powiedział, że dżdżownica nie ma czółków, skrzydeł i ogona. Ciężki mój żywot... A potem jeszcze poznałem Toma...
-W porządeczku, czyli w skrócie: "Mimo podobieństwa do robaków podziemnych, takich jak na przykład krety, ślimaki, a nawet skorpiony pustynne, Severin Freund ma ogon i czułki."
-I kręgosłup- wtrącił Richie-choć krety też chyba mają, bo jakoś wpadają pod te samochody.
-Boziu- skrzywdził się Hilde- przypomnieliście mi jak miałem trzy latka i przejechałem rowerkiem takiego obrzydliwego ślimaka bez skorupki, takiego lepkiego...
-I co umarł? No czemu się dziwcie, muszę wiedzieć. Praca ma być szczegółowa!
-Już nigdy nie wsiadłem na moją ulubioną zabaweczkę. Musiałem czekać aż dostanę nowy na komunię, bo się brzydziłem.
-"Zamordował rowerem czterokółkowym, pobratyńca Severina". Może skończmy z jego rodowodem i przejdźmy do jakiś cech wewnętrznych, co?
-Dajcie mi dość do głosu- upomniał się temat dzieła- jestem istotą lotów wyższych, elokwentną i ponętną. Mój szósty zmysł rozumu i bardzo wyostrzony smak, pozwalają mi poczuć najmniejszy listek eukaliptusa, w odżywce cytrynowej, co jest zaletą, godną uhonorowania Nagrodą Nobla... Ponadto...
W tym momencie, usłyszeliśmy niemrawe dyszenie i buczenie, z górnej półki sauny.
Cóż, był to ledwie oddychający Pieszczoszek w swoim czerwonym, wełnianym sweterku.
Od pasa w dół ciągle owinięty tym samym dywanikiem łazienkowym.
Wyglądał... Hm, oryginalnie.
-Chłopaki... Już mi ten niewidzialny ogień wypalił wszystkie pieprzyki-wydusił.
Pomieszczenie ryknęło.
-Wellinger- Richard nie mógł zrezygnować z żadnej okazji dowalenia dzieciaczkowi- wszyscy jesteśmy w samych kąpielówkach, a ty w polarku. Wstydzisz się, że masz włosy na brzuchu, czy że ich nie masz?
-Co tam brzuch. Ja wam nie pokażę szyi. Szyja to jest niezwykle intymna strefa mojego ciała...
Zaczął kaszleć, więc uchyliliśmy drzwi i wywlekliśmy go na zewnątrz.
(Potem zostawiliśmy go na kafelkach i domknęliśmy je z powrotem).
-Kurde, straciliśmy ciepło- zirytował się Atle- mogliśmy mu kazać dotknąć tych kamieni (pokazał na ozdobne kamienie rozgrzewające).
Jak się usiądzie na skale, to od razu człowiekowi zimniej.
-Serio?- ucieszył się Wank- to ja tak zrobię, bo mi się po colę iść nie chce.
I kurde włożył w palenisko łapy, mamrocząc, że tam kostki lodu będą...
Możesz sobie chyba wyobrazić jak to się skończyło... Darł się, że chcemy go spalić, żeby nie odkrył czym naprawdę jest Freund, a potem wyskoczył prościutko do basenu.
Dla towarzystwa wrzuciliśmy mu do wody Wellingera, (choć ów ostatni majaczył, że zmoczymy mu wełnę w sweterku, a poza tym on zapomniał od wczoraj jak się pływa).
Norki wlazły już same i nikt ich nie musiał zmuszać, jak to zawsze.
Idealni przyjaciele dla Dawidka, pajace zawodowe, co nie?
Patyczak nawet tego nie zauważył.
Zaraz po wejściu, gdy tylko zapaliliśmy latarki, wyjął papier kancelaryjny.
-Yyyyy, o co chodzi?
-No, mam napisać rozprawkę o Severinie. Jak tego do jutra nie zrobię, to będę musiał wpłacić całe dwa euro, na fundusz rady. I rozmawiać z Ammannem!
-O Boże, no to faktycznie- dopiero po ostatnim zdaniu wszyscy zrozumieli powagę sytuacji.
Uwierz, znacznie milej jest trafić na dożywocie z największymi bandytami świata, niż na dywanik do Szwajcara...
-Musisz zacząć od rozpisania pojęcia- zaczął Tom.
-Ale jak?
-No w sensie, że Freund to jakieś tam blablabla.
-Czekaj zapisuję... Bla... Bla... Bla... I co dalej?
-Nie półgłówku! Chodziło mi, że "blablabla" to jakieś znaczenie.
-Mam napisać, że Sevcio to jakieś znaczenie? Czyli on jest blablabla, jako rzeczownik?
-Słuchajcie idioci- mruknął Freund- ja przyszedłem wysssać pozytywną energię mięty, a nie akceptować obelgi pod adresem mojej osoby.
-Ok, ok. Więc, Severin to przedmiot...
-Może obiekt?
-Organizm?
-Zwierzę, poruszające się tylko na łapach tylnych...
-Ooo, mam! Tylnołap pierwotny, używający łap przednich wyłącznie do nakładania maseczek kosmetycznych, przystosowany idealnie do życia...
-W glebie?- podsunął Roensen.
-Gdzie? Ty skandynawska-wikingowska poczwaro...
-No nie obrażaj się... Po prostu mi się przypomniało moje zadanie z piątej klasy podstawówki.
-Mam notować?- Andreas był nastawiony tylko na konkrety.
-Siedziałem całą noc... Mieliśmy narysować dżdżownicę i podpisać dzięki czemu może pod ziemią przetrwać...
-I co to ma do Severina?
-Bo się tak postarałem. Wszystkich były takie żałosne pastelowe, czy zbrązowiałe od błota, a moja piękna, pełna nadziei pomarańczowa. Ale- fuknął nosem- dostałem dwójkę, bo głupi babsztyl mi powiedział, że dżdżownica nie ma czółków, skrzydeł i ogona. Ciężki mój żywot... A potem jeszcze poznałem Toma...
-W porządeczku, czyli w skrócie: "Mimo podobieństwa do robaków podziemnych, takich jak na przykład krety, ślimaki, a nawet skorpiony pustynne, Severin Freund ma ogon i czułki."
-I kręgosłup- wtrącił Richie-choć krety też chyba mają, bo jakoś wpadają pod te samochody.
-Boziu- skrzywdził się Hilde- przypomnieliście mi jak miałem trzy latka i przejechałem rowerkiem takiego obrzydliwego ślimaka bez skorupki, takiego lepkiego...
-I co umarł? No czemu się dziwcie, muszę wiedzieć. Praca ma być szczegółowa!
-Już nigdy nie wsiadłem na moją ulubioną zabaweczkę. Musiałem czekać aż dostanę nowy na komunię, bo się brzydziłem.
-"Zamordował rowerem czterokółkowym, pobratyńca Severina". Może skończmy z jego rodowodem i przejdźmy do jakiś cech wewnętrznych, co?
-Dajcie mi dość do głosu- upomniał się temat dzieła- jestem istotą lotów wyższych, elokwentną i ponętną. Mój szósty zmysł rozumu i bardzo wyostrzony smak, pozwalają mi poczuć najmniejszy listek eukaliptusa, w odżywce cytrynowej, co jest zaletą, godną uhonorowania Nagrodą Nobla... Ponadto...
W tym momencie, usłyszeliśmy niemrawe dyszenie i buczenie, z górnej półki sauny.
Cóż, był to ledwie oddychający Pieszczoszek w swoim czerwonym, wełnianym sweterku.
Od pasa w dół ciągle owinięty tym samym dywanikiem łazienkowym.
Wyglądał... Hm, oryginalnie.
-Chłopaki... Już mi ten niewidzialny ogień wypalił wszystkie pieprzyki-wydusił.
Pomieszczenie ryknęło.
-Wellinger- Richard nie mógł zrezygnować z żadnej okazji dowalenia dzieciaczkowi- wszyscy jesteśmy w samych kąpielówkach, a ty w polarku. Wstydzisz się, że masz włosy na brzuchu, czy że ich nie masz?
-Co tam brzuch. Ja wam nie pokażę szyi. Szyja to jest niezwykle intymna strefa mojego ciała...
Zaczął kaszleć, więc uchyliliśmy drzwi i wywlekliśmy go na zewnątrz.
(Potem zostawiliśmy go na kafelkach i domknęliśmy je z powrotem).
-Kurde, straciliśmy ciepło- zirytował się Atle- mogliśmy mu kazać dotknąć tych kamieni (pokazał na ozdobne kamienie rozgrzewające).
Jak się usiądzie na skale, to od razu człowiekowi zimniej.
-Serio?- ucieszył się Wank- to ja tak zrobię, bo mi się po colę iść nie chce.
I kurde włożył w palenisko łapy, mamrocząc, że tam kostki lodu będą...
Możesz sobie chyba wyobrazić jak to się skończyło... Darł się, że chcemy go spalić, żeby nie odkrył czym naprawdę jest Freund, a potem wyskoczył prościutko do basenu.
Dla towarzystwa wrzuciliśmy mu do wody Wellingera, (choć ów ostatni majaczył, że zmoczymy mu wełnę w sweterku, a poza tym on zapomniał od wczoraj jak się pływa).
Norki wlazły już same i nikt ich nie musiał zmuszać, jak to zawsze.
Idealni przyjaciele dla Dawidka, pajace zawodowe, co nie?
Ja zostałem na kafelkach z Richim i Sevem, którzy uparcie próbowali zrozumieć, jakiś świecący, ruski napis na tabliczce.
-Po jaką cholerę, się na to gapicie?-chciałem już serio wziąć mój łazienkowy dywanik i iść spać..
-Bo- wyjaśnił zawodowy, szwabski kobieciarz- to dziadostwo świeci na czerwono, jak szyld w jakimś klubie. Więc może to informacja, że będzie jakaś imprezka na basenie? Organizowana przez hotel dla gości,, taka, na którą nie wypada nie przyjść i do której się żaden, pieprzony pseudo-trener nie doczepi.
-Chłopie, zmień płytę - uciszył go drugi z krzyżackich potomków- ja chcę do wody, a muszę mieć pewność, że basen się samoodkazi po Wellingerze, zanim się zdecyduje. Jeszcze straciłbym gładkość skóry, dla której sprowadziłem krem z Arabii Saudyjskiej...
Zatkałem uszy, aby nie usłyszeć pytania czym jest Arabia Saudyjska...
Po powrocie do pokoju, Andreas suszył sweterek, a ja dla jaj wpisałem sobie ten napis na tłumaczu.
"Basen w trakcie konserwarcji, ryzyko zakażenia chemikaliami. Proszę pod żadnym pozorem nie korzystać".
Cóż, ciekawe czy na ruskich oddziałach, jest dermatologia?
Buziaczki skarbie, idę spać:*
PS. Welli siedzi na podłodze w łazience i stwierdza właśnie, że jak zostanie anorektykiem to ludzie zaczną go cenić.
~~~***~~~
Skoczek?
Ajajaj, ty znowu o kumplach.
Ale ja Cię rozgryzę mój drogi.
MIĘDZY SŁOWAMI<3
Maggy
PS. Chyba domyślam się kim jesteś^^
_______________________________________________________
przepraszam:/
"Basen w trakcie konserwarcji, ryzyko zakażenia chemikaliami. Proszę pod żadnym pozorem nie korzystać".
Cóż, ciekawe czy na ruskich oddziałach, jest dermatologia?
Buziaczki skarbie, idę spać:*
PS. Welli siedzi na podłodze w łazience i stwierdza właśnie, że jak zostanie anorektykiem to ludzie zaczną go cenić.
~~~***~~~
Skoczek?
Ajajaj, ty znowu o kumplach.
Ale ja Cię rozgryzę mój drogi.
MIĘDZY SŁOWAMI<3
Maggy
PS. Chyba domyślam się kim jesteś^^
_______________________________________________________
przepraszam:/